Mage Guild Wars

Tradycyjna misja prosta dla Lilianny
Post #3

      Lilianna jasno dała do zrozumienia, że na tę chwilę nie ma zamiaru na żadne przymiarki ani przebieranki, cóż, kobieca duma została urażona. Przecież zadała konkretne pytanie i nie dostała na nie żadnej odpowiedzi, a ten, jak go określiła, kurdupel myślał sobie, że wszystko mu wolno i w jakiś sposób przywłaszczył sobie jej osobę. Był w błędzie.
      -Panienko, skąd u panienki takie zachowanie? - przerwał na chwilę, by namalować na swej twarzy porządny grymas niezadowolenia. -Jesteśmy The Magicians, teatralną grupą urządzającą pokazy publiczne, na pewno o nas słyszałaś. - tutaj tak jakby oczekiwał potwierdzenia, ale dał za mało czasu na jakąkolwiek odpowiedź, kontynuował szybko. -Do naszego następnego pokazu brakuje nam maga płci żeńskiej, mamy sporządzony cały scenariusz specjalnie pod ciebie, moja droga. Chyba nie chcesz odmówić sobie wzięcia udziału w tak niesamowitym przedsięwzięciu, jakim są nasze wspaniałe widowiska. Oczywiście za występ zostaniesz wynagrodzona.
      Przerwał już na dłużej, czekał na wypowiedź dziewczyny, ale z każdą następną sekundą było widać, jak się denerwuje z powodu braku cierpliwości. Wtedy jedna z trzech kobiet od charakterystyki szepnęła do Kurosaki coś z tyłu w ten sposób, że jedynie ona i jej koleżanki były w stanie to usłyszeć.
      -Nie obawiaj się, pan Jérome jest bardzo miłym człowiekiem w głębi serca, po prostu bardzo zależy mu na jego grupie teatralnej. - wtedy odezwała się następna, tym samym cichym tonem. -Poza tym po występie zostaniesz wynagrodzona, a na pewno wyjdzie pięknie!

Tradycyjna misja prosta dla Lilianny
Post #4

      Widać było, że cała ta sytuacja w znacznym stopniu irytuję Liliannę, z jakiegoś względu miała nieuzasadnione podejrzenia co do tego całego zamieszania, w dodatku trudno było jej uwierzyć w jakiekolwiek słowo pana Jérome. Ten nie zamierzał iść w zaparte, ale póki co nie przyjmował negatywnej odpowiedzi, po prostu takim był człowiekiem i był niemalże na sto procent pewny, że członkini Fairy Tail już zgodziła się na współpracę.
      -Dobrze, niech tak będzie. - zrobił krótką przerwę, po czym wręczył jej swojego rodzaju umowę, na której uwzględnione były wszystkie zasady współpracy, żadnych kruczków, po prostu udział w jednym występie i pięć tysięcy klejnotów nagrody. -Podpisz na dole obydwa dokumenty, jeden zwróć i ruszajmy do naszej kwatery.
      Wszystko to miałoby dojść do skutku, o ile Kurosaki rzeczywiście zgodziłaby się oficjalnie na udział w wydarzeniu. Rzecz jasna nie mogli ot tak ruszyć, skoro nie mieli pewności, czy ich nowa gwiazda potwierdzi występ. W tym momencie do rozmowy włączyła się trzecia z służebnic odpowiedzialnych za charakteryzację, chciała dodać od siebie parę słów, które mogłyby zmotywować dziewczynę.
      -Scenariusz nie jest długi, a twoja rola nie jest trudna do nauczenia się. Na pewno dasz sobie radę. Myślę, że szybko się ze wszystkim wyrobimy i twój czas będzie wart tych pieniędzy.

Tradycyjna misja prosta dla Lilianny
Post #5

      -Magnifique! - chyba każdy w okolicy mógł usłyszeć krzyk dyrektora całej grupy.
      Chociaż nie było tego może tak bardzo widać, to jednak pan Jérome bardzo cieszył się na wieść, że w jego przedstawieniu weźnie udzał prawdziwy mag. Właśnie tego pierwiastka brakowało mu w występach - magii i to nie byle jakiej, tutaj mowa o prawdziwych zdolnościach, a nie jakichś efektach specjalnych przedmiotów niszowej jakości, albo gadźetów dla dzieci. Chciał urozmaicić pokazy właśnie dzięki aspektom nadzwyczajnym i właśnie podpisał konkrakt z osobą, dzięki której będzie w stanie to zrobić.
      -Sara! Mara! Kara! - wtedy wszystkie trzy służebnice wyprostowały się i zwróciły w jego stronę, ukazując swoiste uniżenie. -Macie zrobić wszystko, co w waszej mocy, by panienka... - tutaj przerwał na chwilę i podniósł bref. -Jak ma panienka na imię? - kontynuował dopiero po otrzymaniu odpowiedzi. -By panienka wyglądała znakomicie. Nie zawiedźcie mnie. - rozejrzał się i wskoczył na niewielki podest, który po chwili dźwignęła czwórka mężczyzn, to była jego platforma do poruszania się. -Ruszamy do kwatery!
      Wtem wszyscy w jednej chwili zmobilizowali się do wymarszu. Ten jednak nie przebiegał tak szybko, jak członkini gildii Fairy Tail mogłaby sobie wyobrazić, wręcz przeciwnie - każdy maszerował powoli, wykonując te same czynności co wcześniej, jak to przystało na tego typu stowarzyszenia. Nie mogli iść szybko, korzystając z instrumentów, wykonując akrobacje w powietrzu, tańcząc i śpiewając, stąd właśnie brało się powolne tempo. Sam pan Jérome sprawiał wrażenie niezwykle zadowolonego, dyrygował całą sytuacją i uśmiechał się, jakoby całość tego przedsięwzięcia pochłonęła go całkowicie. Kobietom od charakteryzacji wcale nie przeszkadzało to, że musiały wykonywać swoją pracę w trakcie poruszania się, cały czas mierzyły Liliannę i dopasowywały do niej zarówno odcienie makijażu, jak i konkretne stylizacje, dziewczyna była teraz w głównym centrum zainteresowania.
      W końcu dotarli do niewielkiego budynku, który z zewnątrz wyglądał zupełnie normalnie, a charakteryzował się jedynie szyldem z napisem "The Magicians" z dopiskiem "by Jérome Mathieu" u dołu, a kiedy weszli do środka, oczom bohaterki ukazała się wielka scena i ogromna ilość siedzisk dla publiczności ulokowana przed nią. Typowy teatr. W jednej chwili każdy zmobilizował się i zajął swoje miejsce, jedni sterowali oświetleniem, inni nosili specjalne rekwizyty, natomiast Sara Mara i Kara usytuowały Kurosaki na środku sceny i znacznie zwiększyły tempo pracy. W tej samej chwili stanął przed nimi niski chłopiec, który przyniósł scenariusz i postawił go na specjalnym stojaku.

Następny post piszesz TUTAJ.

Ostatnio edytowany przez Straznik 5 (2019-02-08 12:17:01)

Wyspała się dzisiaj jak nigdy! Jeszcze dobrze do Gildii nie weszła, a już zaczęła się wyciągać aż jej kości postrzelały. Ostatnio coś nudą wiało, nie żeby na to narzekała, bo takie dni też są ważne, ale teraz to jednak chciała by coś porobić. A żeby sprawdzić czy się coś dzieje czeba iść do sali i do tablicy zgłoszeniowej. Dlatego też tak zrobiła. Cichutko otworzyła drzwi i weszła do środka, jak zwykłe wnętrze nie było zbyt pełne, ale może to i dobrze. Podeszła do sali i palcem zaczęła wodzić po zleceniach. Miała nadzieję, że coś łatwego się dla niej znajdzie, bo inaczej będzie klops. Znaczy miała trochę pieniędzy na czarną godzinę, ale to nie oznaczało, że wypadało by się lenić. Już wystarczająco odpoczęła, czas na nową przygodę. Lili nadochodzi!

Kiedy ktoś się z nią nagle przywitał odwróciła głowę i obróciła ją w lekko w bok.
-Hej hej - pomachała chłopakowi dłonią w której trzymała swój drewniany kijek w prezencie od ojca. Rozmowa magów w Gildii nieco j zmartwiła, ale nie zamierzała rezygnować z miejsc, w końcu miała dobry humor! I chciała by tak zostało do końca dnia, szkoda by było żeby się zmarnował. Westchnęła cicho pod nosem, a kiedy spojrzała w dół dostrzegła karteczkę z misją.
-O! Może to będzie coś ciekawego? Lili is coming! - rzekła wesoło pod nosem. Lekko przetarła kartę z piasku, a następnie złożyła ją na cztery i wsadziła do kieszeni Wiedziała gdzie był port więc dostanie się tam to kaszka z mleczkiem. Może się okazać, że ten dzień będzie lepszy niż mogła by się spodziewać na samym początku. Z resztą wolała już stąd iść zapach alkoholu jej się nie podobał, potrzebowała zdecydowanie świeżego powietrza. A więc skierowała się do wyjścia by pójść w wskazane miejsce czyli Port.

z/t do Portu

Misja prosta - Lilianna - #1

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Kolejny dzień, który oznaczał po prostu nowy świt i nadchodzący po nim cudowny zachód słońca. Członkowie gildii leniwie siedzieli przy stolikach popijając co raz to kolejne zimne browary, czerpiąc przyjemność z chwili obecnej i nie przejmując się zbytnio widniejącymi na tablicy ogłoszeniami. Jednak nie wszyscy potrafią doceniać te drobiazgi, które czynią ten świat, według co niektórych, wartym każdego hausta wdychanego powietrza. W tamtym momencie w sali tylko jedna osoba wyglądała na zaangażowaną w wykonywaniu swojej pracy.
    Na tablicy, którą przeglądała młoda czarodziejka pojawiło się niedawno zadanie, którego zleceniodawcy z pewnością wiedzieli co to znaczy cieszyć się życiem. Chcieli oni bowiem przeżyć przygodę pełną wrażeń, pozostawiając w sobie na długo niezapomniane wspomnienia, które na nich czekały. Tak wyglądało wypisane przez nich zlecenie:

SZUKAMY KOGOŚ RZĄDNEGO PRZYGÓD JAK MY ! ! !

• Jako że wciąż pozostajemy nieletni, ale nie potrafimy żyć na pół gwizdka i dychamy pełną piersią każdego dnia.


• Odbywamy właśnie podróż, która zaprowadziła nas do wspaniałego Miasta Magnolia, a teraz zamierzamy wrócić legendarną w naszych stronach, pełną zachwycających pomników przyrody i wspaniałego powietrza, trasą we Wschodnim Lesie, która prowadzi właśnie do naszego domu !

Potrzeba nam maga, który w razie czego zapewniłby nam bezpieczeństwo.

Choć z pewnością dalibyśmy sobie radę sami Proszę by osoba, która podejmie się tego zadania nie była nudna i do szpiku wredna. Poszukujemy kogoś miłego, sympatycznego - takiego jak my.

Najlepiej by znalazła się osoba młoda i pewna swoich umiejętności, gdyż, mimo że nie przewidujemy przeszkód na drodze, słyszeliśmy, że na terenie lasów można spotkać groźne dzikie zwierzęta.

Jeśli jesteś zainteresowany zleceniem zjaw się jutro rano przed bramą miasta gotowy do podróży, a z pewnością cię zauważymy.
Nagroda to: 5 000 klejnotów i niezapomniane widoki na niesamowitym szlaku :]

Dzisiaj: Piątek, 2 sierpnia

Z pewnością ujrzenie rozpoczęcia zlecenia w słowach, które właśnie przed momentem wypowiedziało się w myślach może wywołać zdziwienie i zwrócić początkowo na siebie uwagę, ale czy zaintryguje, czy zniechęci odbiorcę tego nikt nie jest wstanie przewidzieć. Niestety nawet po dłuższym przyglądaniu się tablicy, dziewczyna nie znalazłaby już żadnego innego zadania figurującego jako "proste". Jeśli chciała któregokolwiek się podjąć, pozostało sięgnąć po to konkretne lub poszukać czegoś trudniejszego. Jeśli nie ona, być może ktoś inny skusi się i zgarnie zadanie dla siebie...

Idąc w stronę sali Gildyjnej przeciągała się leniwie jedząc pod drodze jeszcze dwa kawałki chleba z szynką, które zrobiła na szybko. A, że droga była w miarę krótka to zdążyła w między czasie zjeść swoje śniadanie. Pchnęła drzwi Gildyjne i weszła do środka idąc od razu do tablicy z ogłoszeniami zaciekawiona czy znajdzie się dla niej jakieś zlecenia. Ostatnimi czasy wiele przygód przeszła, a to dopiero początek jej podróży! W końcu każdy mag jakoś zaczynał. Nie zawsze było miło i przyjemnie, ale to też dawało jej jakieś wyzwanie. To też było ważne w trakcie przygody młodego maga. Poznawanie ludzi oraz wyzwań jakie na nią czekają.

Nie sądziła, że dziś będzie taki natłok ludzi do misji, z reguły są tu pustki, a tu boom! Taka niespodzianka. Kiedy nadepnęła na "coś" spojrzała w dół jednocześnie zdejmując buta z kawałka papieru.
-Fuj, brudne - skrzywiła się schylając się po zlecenie.Wytrzepała kawałek papieru z brudu by następnie przeczytać co tam jest w środku. Czytając całe zgłoszenie uniosła brew do góry zdziwiona. Przecież duchy nie istnieją. To było zdecydowanie jedne z dziwniejszych zleceń jakie znalazła. Jako, że pod ręką nie było innych misji dla niej musiała wybrać tą ]i\eh byle by nie było gorzej niż spotkanie z niedźwiedziem czy dzikiem[/i]. Nieco zrezygnowana złożyła papier na cztery części, odwróciła się na pięcie by skierować się do wyjścia. Prosto do karczmy gdzie powinna znajdować się jej zleceniodawca, może tam dowie się czegoś więcej na temat tej misji.

z/t Karcza pod pijanym magiem